Portery w Jedlince
08:00W tym roku Baltic Porter Day świętowałem szczególnie. Zamiast kranoszwendania po katowickich knajpkach wziąłem udział w imprezie na zaproszenie Browaru Jedlinka. Nieszczególnie zastanawiałem się nad wyjazdem, bo od pierwszej wizyty w Jedlinie Zdrój zakochałem się w tym miejscu. Każdą wizytę w okolicy zaczynam lub kończę w Jedlince i nie wyobrażam sobie by mogło być inaczej. Tym razem impreza związana była z premierą dwóch nowych porterów i zorganizowana była na bogato. Tym bardziej mi miło, że otrzymałem zaproszenie i mogłem przyjechać.
Nasza impreza była dwudniowa, obejmowała obiad w browarze, wspomniane zwiedzanie pałacu, zwiedzanie browaru, część premierową w hotelu i w plenerze przed nim, a nazajutrz wyjście w góry. Browar Jedlinka obecnie się rozbudowuje. Od poprzedniej mojej wizyty przybyło tanków leżakowych, a obecnie rozbudowywana jest restauracja. Powstanie druga część na tyłach, za dzisiejszą warzelnią i barem, więc całe pomieszczenie zmieni swój charakter.
Browar Jedlinka od pewnego czasu przechodzi także rebranding. Nowe logo i identyfikacja graficzna są obłędne, nowoczesne. Browar ma ambicję, by swoimi piwami wyjść poza komin i wszystko wydaje się być na dobrej drodze. Będziecie mogli sprawdzić to na Warszawskim Festiwalu Piwa w marcu, bo Jedlinkę znajdziecie w strefie debiutantów. Ja nie musiałem sprawdzać jakości piw na desce, wszak byłem w Jedlince w listopadzie, więc byłem na bieżąco. Od razu zamówiłem litrowego Pilsa i wciąż uważam to za rewelacyjne piwo. Gospodarzami imprezy byli Jakub Leda - właściciel Jedlinki oraz Krzysztof Nerlo i Jakub Kochmański - piwowarzy i cierpliwi przewodnicy. Zacne towarzystwo!
Jedzenie wymiata. Czy to ryba, czy żeberka, czy jedzony kolejnego dnia burger są pyszne, ale najwiekszą gratką były smażone lody. Nie do końca wiem, jak to opisać, ale lód zamknięty w panierce smakuje zajebiście. Pizza na miejscu zawsze była świetna, zawsze polecałem miejscówkę nawet osobom niepijącym. Bardzo dobre wrażenie zrobiły na mnie też IPA, zarówno to bardziej klasyczne - Podchmielony Lord, jak i new england Zamglona Dziewoja są bardzo klasowymi piwami. Mi ten pierwszy bardziej odpowiada, bo jest taki oldskulowy, mniam!
Sednem imprezy była jednak premiera dwóch nowych porterów bałtyckich Port Hard. Pierwszy to Single Malt Islay Whisky a drugi to Bourbon Barrel Aged. Oba Port Hardy pojawiły się w sprzedaży w eleganckich, stylowych kartonach i prezentują się obłędnie. Są też bardzo, bardzo smaczne. O tym przekonaliśmy się już grubo po zmroku oraz grubo po innych porterach, które były niespodzianką.
Bowiem do deseru otrzymaliśmy do spróbowania zachomikowaną podstawkę tego porteru bałtyckiego, którego normalnie spróbować się nie będzie dało. Wieczorem piliśmy także unikalną wersję wymrażaną. Na salę wjechała w szklanych baniaczkach w formie zamrożonej o tak sobie powolutku skapywała pyszna esencja.
Jedlina Zdrój jest magicznym miejscem. Otoczenie Gór Wałbrzyskich, Gór Sowich, historycznych terenów Dolnego Śląska zachęcają do spędzenia tam popołudnia, weekendu a nawet całego urlopu. Każdy znajdzie tam coś dla siebie, chyba że jest morskim ortodoksem. Uwielbiam te okolice i plan na ten rok jest taki, by być tam jak najczęściej.
Choćby dla takich zachodów słońca. To widok sprzed hotelu koło browaru. Widoków mieliśmy więcej, bo drugiego dnia pobytu weszliśmy na szczyt Borowej, najwyższego szczytu Gór Wałbrzyskich. Pogoda była zacna, więc z poziomu wieży widokowej zobaczyliśmy wszystko od Ślęży i Sky Tower we Wrocławiu, przez Śnieżnik i Śnieżkę.
0 komentarze