Browar Widawa

16:00

Pierwszy raz byłem w Browarze Widawa ponad dziesięć lat temu. Z jakiegoś powodu nigdy do tej pory relacja w wizyty nie pojawiła się na Piwnych Podróżach. Przy okazji tegorocznego tripu po dolnośląskich browarach postanowiłem nadrobić tą ogromną zaległość. To w końcu prawdziwie ogromny fragment polskiego kraftu. Serdecznie zapraszam w okolice Wrocławie, do Chrząstawy Małej.

Browar Widawa to faktycznie już kawał historii, systematycznie odmierzanej kolejnymi imperialnymi porterami bałtyckimi wypuszczanymi na rynek z okazji urodzin. Ostatnim był 12th Anniversary, co jasno pokazuje, że Widawa skończyła 12 lat. Browar powstał w 2012 roku w Gospodzie pod Czarnym Kurem, która działa od 2004 w budynku dawnego zajazdu Michlerów z 1914 r. Budynek faktycznie wygląda jak ponad stuletni gościniec, choć w międzyczasie (za komuny i przed otwarciem Gospody) działał tu m.in. magazyn zbożowy kołchozu, lokalny dom kultury (tudzież coś na ten kształt) czy biblioteka. Budynek w latach 90. został przekazany w prywatne ręce, a następnie został gruntowanie zmodernizowany z całym szacunkiem dla jego dziedzictwa. Na zewnątrz wisi szyld Gospody oraz napis informujący o browarze. Nazwa browaru pochodzi od rzeki Widawy, która przepływa przez Chrząstawę.

Wnętrze jest stylowe i eleganckie - zabytkowe meble, klimatyczne oświetlenie, stare zdjęcia, proste meble i białe obrusy. Z głównego korytarza możemy wejść na prawo - do głównej części restauracyjnej oraz w lewo, do drugiej części, gdzie także mieści się browar. Kilka lat temu warzelnia, którą widzicie na zdjęciach, była ustawiona nieco głębiej, ale z uwagi na rozbudowę browaru i wzrost mocy produkcyjnych, została przesunięta. Za nią powstały fermentownia i leżakownia, które wcześniej usytuowane były za barem w tym pomieszczeniu, bo tu też znajduje się mały bar. Z tyłu w okresie letnim funkcjonuje też klimatyczny ogródek.


Sprzęt sprzętem, budynek budynkiem, ale najważniejszy jest jednak sprawca całego zamieszania. Jest nim Wojtek Frączyk właściciel, piwowar i szef kuchni, który wraz z żoną Małgorzatą prowadzi ten interes. Każdy kto w minimalnym stopniu interesuje się kraftem i piwowarstwem znać go musi. To bardzo utytułowany piwowar, który z dumą prezentuje swoje nagrody na ścianach Gospody. Jest tego dużo!

Wojtek przede wszystkim zabieram mnie do tyłu, do fermentowni i leżakowni. Tam stoją częściowo nowe, znacznie wyższe tanki, których umieszczenie tam wymagało wykonania pogłębienia. Ciekawostką jest, że kiedyś w tym miejscu znajdowała się szatnia piłkarzy LZS Czarni Chrząstawa. Największe tanki to 40 hl., czyli 4 razy więcej niż warzelnia. Pojawiły się przy okazji warzenia piw dla Lidla, co w okresie pandemii było dość istotne dla browaru, ale także mega męczące dla ekipy. Są też mniejsze - 20 i 10 hl., w tym tanki wyszynkowe. Całość wygląda przednio.

Nie samym sprzętem człowiek żyje, a zmęczony dniem poprzednim (dzięki Jacer!) postanowiłem podrażnić żołądek (ale nie za mocno) i padło na arcygenialnego matjasa, prosto z Holandii przygotowanego po japońsku z sosem chrzanowym oraz na desitkę Ledwo Dycha (3,5%), które powstaje dla kibiców koszykarskich Ślęzy Wrocław. Rewelka, weszło jak słowo boże. W sam raz na dalszą drogę!

Wspaniała to była wizyta! Wielkie dzięki za życzliwe i ciepłe przyjęcie i do zobaczenia jak najszybciej! Gospodę pod Czarnym Kurem polecam z całego serca, warto nadłożyć drogi i przyjechać do Chrząstawy Małej!

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy