Browar Pùck

08:00

Spontaniczny sierpniowy wyjazd nad morze do Trójmiasta zaowocował wizytą w kilku browarach w tym w dwóch po raz pierwszy. Te dziewicze razy są bardzo ważne i niejako determinują późniejsze, więc tym bardziej się cieszę, że oba były udane. W pierwszej kolejności, bo chronologicznej, zabieram Was do Pucka. To mój drugi raz w Pucku, a to oznacza, że to drugi tam browar. Przed wami bardzo interesujący Browar Pùck.

Puck to dziesięciotysięczne miasto leżące nad Zatok Pucką, która jest częścią tej Gdańskiej. To oczywiście Kaszuby, stąd nazwa miasta w nazwie browaru jest właśnie po kaszubsku. Historia miasta sięga XIV wieku, ale rzecz jasna ludzie mieszkali tu wcześniej. Puck był we władaniu Krzyżaków, Prusaków, Szwedów, Polaków, został częścią Polski w 1920 roku. Wikipedia wspomina, że w owym czasie uznaniem na Pomorzu cieszyło się piwo puckie. Tradycja piwowarska jest dziś kontynuowana. Wszak od 2015 roku działa tam unikalny Browar Spółdzielczy (klik!). W 2022 roku dołączył do niego Browar Pùck.


Nie pamiętam już, kiedy ostatnio jechałem piętrowym pociągiem, pewnie gdzieś w Czechach, bo tam są wciąż bardzo popularne. Okazało się, że między Wejherowem i Puckiem w obie strony udało mi się zaliczyć taki przejazd i to z lokomotywą spalinową. Czujecie to? Siedzicie sobie na piętrze, okno nawet się otworzyło i do nosa dolatują spaliny z pieca, a czarne kopty majestatycznie unoszą się z oknem. Kwintesencja podróży. W jeszcze większą radość wprawiło mnie to, że browar jest tuż obok stacji kolejowej. Co prawda sprawiło to, że nie zobaczyłem miasta, ale pal to licho, następnym razem!


Browar to ceglasty budynek. Został wyremontowany, ale cegła na zewnątrz została stara, co daje fajny efekt. Doszły do niej czarne stalowe elementy, dzięki czemu jest modnie i elegancko. Przed wejściem jest niewielki ogródek, w sobotę przed ważnym meczem był pełny. Wchodzę do środka, patrzę na tablicę, przeglądam menu i... To jest brewpub w najbardziej klasycznej formie! Mamy warzelnię, z tyłu tanki i piwo. Nie ma kuchni, nie można jeść, ale można pić. Wspaniale!

Do Pucka trafiam przed meczem. Niedługo rozpoczyna się olimpijska walka o złoto polskich siatkarzy. atmosfera się buduje, ludzie się zbierają. Gdy zaczyna się mecz, jest pełno. Może nie wielki tłum, ale wszystkie miejsca zajęte i dużo emocji! Trzeba uchylić okna, bo robi się gorąco. Ludzie siedzą przy beczkach przerobionych na stoliki, poza tym są dwa bardzie klasyczne stoliki z wysokimi krzesłami. Do wyboru jest sześć piw - Lager, Pils, Pszenica, Cold IPA i Porter! Jest też jakieś mango coś tam zamiast nieobecnego Bursztynowego. Nieźle! Do tego dochodzą flaszki w tym z piwami BA.

Zaczynam od deski, by na szybko wyrobić sobie opinię o każdym. I... Jest całkiem ok! Lager i Pils spoko, choć lager we właściwy sobie sposób bezpłciowy, pszenica smaczna, cold IPA wystarczająco dobre, by powtórzyć przed powtórzeniem najważniejszego. Porter jest pyszny. Nie jest to najbardziej klasyczny bałtyk, bo chyba 18° Blg, ale mega dobry! Czekolada, kawa zbożowa, kawa i śliweczka.

Browar jest malutki. To faktycznie jedno pomieszczenie. Fermentowania i leżakownia oddzielone są szybą i nie dostałem zgody na samowolne zwiedzanie. Szczęśliwie się jednak okazało, że już za chwilę sam właściciel - Pan Grzegorz Zasada. Przywiózł destylaty, bowiem drugą odnogą browaru jest destylarnia zlokalizowana bliżej portu. Zaczął coś ogarniać, butelkować piwo i wykorzystałem jego obecność, by zagadać i zobaczyć resztą. Od środka, bo właściwie wszystko widać przez szyby.

W leżakowni stoi sześć tanków i trochę piwa w butelkach. I tyle. Niemniej jednak cieszę się i bardzo mi miło, że mogłem wleźć. Do pełni szczęścia brakowały tylko tego, żeby Polscy ten mecz wygrali, ale odstawali poziomem mocno. Co nie zmienia faktu, że atmosfera w brewpubie była przednia i w takich okolicznościach, przy dobrym piwie, świetnie spędza się czas!

 
No serdecznie polecam wam to miejsce. Sam chętnie będę wracał, szczególnie że jest jeszcze destylarnia do zobaczenia.

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy